header

Dzisiaj jest : 29 marca 2024

Parafia Zbawiciela Świata

w Ostrołęce

Dzisiaj Czcimy

2021-09-06T08:31:00+02:00 zbawiciel.ostroleka.pl

„Pod opieką Bogurodzicy, Królowej Polski”

Z nauczania Prymasa Wyszyńskiego

 

Bóg wszystko na tej ziemi zaczyna przez Maryję.

Tylko Ona może zwyciężyć głowę węża. Tylko Jej dłonie dźwigały Chrystusa. Włóżmy swoje ręce w Jej niepokalane dłonie, a dźwigniemy przez Nią Kościół w Ojczyźnie naszej i wszystkie serca — ku Bogu.

To moc, siła, światło wszystkich naszych walk, zwycięstw i poczynań.

Każde przyrzeczenie Ślubów zaczyna się od Niej: Matko łaski Bożej, Święta Boża Rodzicielko, Domie złoty, Zwierciadło sprawiedliwości, Zwycięska Pani Jasnogórska... I każde przyrzeczenie kończy się w Jej dłonie: Królowo Polski, przyrzekamy! To znak, symbol, wskaźnik, adres. Ale to przede wszystkim nadprzyrodzona rzeczywistość nasza.

Nie kto inny, tylko Ona to sprawi, że Naród będzie żył w łasce, że uratujemy życie, nierozerwalność małżeństwa, godność kobiety, świętość programów rodzinnych, wiarę dziatwy, sprawiedliwość i miłość społeczną.

Przypominają się nam słowa umierającego kardynała Hlonda: Zwycięstwo, gdy przyjdzie — mówił zamierającymi wargami — będzie to zwycięstwo Najświętszej Maryi Panny.

I moja nadzieja jest w Niej! Cały spokój, z jakim prowadzimy sprawy Kościoła świętego, z Niej wypływa. To jest Królowa pokoju naszych serc, Ona jest źródłem naszych nadziei, to jest Vita, Dulcedo, Spes nostra... Najmilsi! Moc Polski katolickiej jest w tej chwili w Niej, bo Bóg tak chce!

Potrzebujemy Matki Bożej! Potrzebujemy Jej i nie wstydzimy się tego. Potrzebujemy Jej, jak płuca potrzebują powietrza, serce — krwi i miłości, stopy — oparcia, oczy — światła, usta — pokarmu. Jak dziecko jeszcze nienarodzone potrzebuje matki, nie może istnieć i żyć bez niej i poza nią.

Potrzebujemy Jej! Żyć bez Niej nie możemy! Potrzebujemy Jej, jak potrzebował Jej Syn Boży. Potrzebujemy Matki Bożej. Przecież nawet Bóg Jej potrzebował!

Zaczęliśmy od Niej. I Bóg od Niej zaczął. Nie możemy się bez Niej obejść. Bóg także nie chciał się bez Niej obejść. Szukamy u Niej ratunku i pomocy. Ona najpierw samemu Bogu była pomocą. W swej Maryjnej pobożności, w swych tęsknotach i potrzebach naśladujemy tylko nieudolnie Chrystusa, Syna Maryi.

Potrzebna była Bogu Maryja! Jej fiat, Jej zgoda i Jej niepokalane ciało dla wypełnienia Jego odwiecznych zamiarów i naprawienia dzieła popsutego przez grzech. Odkupienie świata zaczął Bóg od Maryi. Posłan jest Anioł Gabriel od Boga do Panny... (Łk 1,26). A potem czekał na Jej odpowiedź...

Wiemy już, jakiej odpowiedzi doczekał się Bóg w Nazarecie: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego.

Słowo Przedwieczne, Syn Boży, potrzebował Maryi, aby stać się Człowiekiem i dokonać dzieła Odkupienia, jak pięknie śpiewamy w pieśni ludowej: Witaj Jezu, Synu Maryi.

Potrzebował Matki... Potrzebne Mu było ciało, wszak miał dopełnić Ofiary! Skąd je weźmie? A Tyś mi ciało sposobił... I oto rzekłem: Oto idę, Ojcze, abym pełnił wolę Twoją. To Ona dała Mu niepokalane Ciało, które poniósł Ojcu na Krzyż i na ołtarze świata. To Ona dała Mu krew do kalwaryjskiej Ofiary i do kielichów mszalnych.

Potrzebował przez całe życie pomocy i posługi tej Pomocnicy i Służebnicy swojej: potrzebował w drodze do Elżbiety, aby nawiedzić Jana; w betlejemskiej stajni, aby się dać pasterzom; w świątyni jerozolimskiej, aby się oddać Ojcu; w domu nazaretańskim, aby żyć i wzrastać w mądrości i w latach, w łasce u Boga i u ludzi (Łk 2,52);

Potrzebował Towarzyszki swej drogi i swego posłannictwa w publicznej działalności i objawieniu swej chwały ludziom... Była tam Matka Jezusowa. Zaproszono też na gody i Jezusa... i okazał chwałę swoją... (J 2,1-11).

Ale nade wszystko potrzebował Jej na drodze kalwaryjskiej i pod krzyżem. A pod krzyżem Jezusowym stała Matka Jego (J 19,25). Stała Mu się prawdziwą Socia Passionis, Współodkupicielką w dziele Odkupienia. |

Maryja była dla Chrystusa nie tylko Mater et Sponsa, ale także Virgo Auxiliatrix, Socia Passionis, Corredemptrix. W tym jest cały sens — rzekomo zagrożonego przez kult Maryi — chrystocentryzmu. Bóg się Jej nie lękał. Nie lękał się, że cześć Jej przesłoni Syna, przeciwnie, potrzebował Jej.

Potrzebował wreszcie Chrystus Maryi po swej śmierci. Potrzebował Jej niezachwianej wiary w swoje Zmartwychwstanie, Jej spokojnego trwania i czuwania przy grobie. Dziewica Czuwająca! Gdy spoczywał w grobie w Wielką Sobotę, Ona jedna czuwała — spokojna. Bo Ona jedna wiedziała, że oto dokonało się Odkupienie i trzeciego dnia zmartwychwstanie, a Królestwu Jego nie będzie końca.

Potrzebna była Chrystusowi ta Jej wiedza i ta Jej wiara, i ten Jej bezgraniczny spokój.

Gdy wstępował do nieba, potrzebna Mu była świadomość, że na ziemi została Matka, która opiekować się będzie Jego, młodym Kościołem. A potem wziął Ją z ciałem i duszą do nieba, aby była po Jego prawicy na wieki. Potrzebna Mu jest i tam. Chce z Nią królować i przez Nią sprawować swe rządy nad światem.

Pierwszym Czcicielem Maryi, który w doskonały sposób oddał cześć swej Matce, był Jezus Chrystus. Na przykładzie Kany widzimy, jak bardzo nieuzasadnione są obawy, że kult Maryi przesłania Chrystusa. Maryja zawsze prowadzi do Syna. Cokolwiek Wam rozkaże, czyńcie — powiedziała w Kanie. I w naszym obecnym życiu uwagę naszą zawsze skierowuje do Chrystusa. Dzięki Niej dobrze Go widzimy.

I Duch Święty potrzebował Maryi. Najpierw po to, aby począć w Niej Syna Bożego. Maryja słyszy zapowiedź: Duch Święty zstąpi na Ciebie (Łk 1,35). Co odpowie? Gotowość Ducha Świętego wystawiona była „na próbę”. Trzecia osoba Trójcy Świętej czeka cierpliwie, jeśli się tak godzi powiedzieć, na zgodę człowieka, aby móc działać.

Św. Ludwik Grignion de Montfort wyraźnie podkreśła, że Duch Święty jest płodny dopiero w Maryi i przez Maryję, która jest Jego Najświętszą Oblłubienicą, w Niej i przez Nią kształtuje Syna Bożego. Duch Święty musiał więc czekać na Jej odpowiedź, na wyrażenie zgody, na fiat. Gdy padła odpowiedź Duch Święty działa...

Później potrzebował Jej w Wieczerniku, aby dopełnić dzieła uświęcenia: — trwali jednomyślnie na modlitwie wraz z niewiastami i z Maryją, Matką Jezusa... (Dz 1,14).

Cała Trójca Święta potrzebowała Maryi do dzieła Wcielenia, Odkupienia i Uświęcenia człowieka. I nadal potrzebuje. Potrzebuje Jej dziś Syn Boży, aby rodzić się w każdej duszy i udzielać łask, które nam wysłużył na krzyżu. Potrzebuje Jej Duch Święty, aby prowadzić dalej dzieło uświęcenia dusz.

Kościół potrzebuje Maryi!

Kościół święty zawsze potrzebował Maryi i zawsze będzie Jej potrzebował. Pięknie pisze o tym jeden z Ojców Kościoła: „Na drzewie krzyża, z otwartego boku drugiego Adama, wyszła Matka ludzi — Sancta Mater Ecclesia”. Maryja była konieczna przy kolebie Kościoła na Kalwarii, jak konieczna była przy kolebce Jezusa, przy żłóbku. Matka Jezusa z betlejemskiej stajni i Matka wielkiego Chrystusa mistycznego, Matka Kościoła świętego z Kalwarii to ta sama Matka Chrystusowa, Maryja.

Kościół potrzebował Jej w latach swego niemowlęctwa, jak potrzebował Jej kiedyś Jezus. Toteż pozostała na ziemi po Wniebowstąpieniu Syna, czuwając nad wiekiem dziecięcym Kościoła i pierwszymi jego krokami apostolskimi.

Dzieje Kościoła są pełne Maryi, jak dzieje i drogi Chrystusa były Jej pełne. Maryja jest Kościołowi Matką, Pomocnicą, Służebnicą, Towarzyszką drogi i Pośredniczką każdej łaski. Opiekuje się Kościołem w każdej duszy ludzkiej. Rodzi nadal Chrystusa w duszach, karmi go, ochrania. Potrzebna jest do rozrostu i budowania Ciała Kościoła, jak potrzebna była do rozwoju Chrystusowego Ciała.

Kościół, Mistyczne Ciało Chrystusa, nie może istnieć bez Maryi, jak nie mógł bez Niej istnieć Jezus i Jego Ciało. Nie może bez Niej żyć i działać, jak nie mógł bez Niej żyć i działać Chrystus.

Jest tak samo potrzebna i konieczna Kościołowi, jak była konieczna i potrzebna Chrystusowi, bo przecież Kościół jest tym samym, idącym przez wieki Chrystusem, a Chrystus potrzebuje Maryi, potrzebuje wciąż Matki.

Kościół jest maryjny, bo cała Trójca Święta jest maryjna.

I maryjnym musi być każdy członek Kościoła, Mistycznego Ciała Chrystusa, jeśli chce być żywym członkiem, a nie umarłym, Chrystusowym i Bożym.

Jest wolą Boga, jest wolą Kościoła świętego, aby to najwspanialsze dzieło Trójcy Świętej — Maryja — żyła w pracy Kościoła. Skoro stanęła na Kalwarii po prawicy Zbawcy, skoro zasiadła po prawicy Króla — Zwycięzcy śmierci, musi i w pracy Kościoła stanąć na progu każdej duszy.

I Naród polski od początku był maryjny, a przez to bardziej Chrystusowy. W swej potrzebie Matki Bożej i tęsknocie do Niej naśladował wiernie swego Mistrza, Syna Maryi, i Kościół święty, którego stał się żywą cząstką.

Od początku naszych dziejów, od chrztu Mieszkowego potrzebowaliśmy Matki. Toteż od samego początku czuwa nad nami, jak czuwała nad żłóbkiem Jezusa i nad kolebką Kościoła świętego, Matka Chrystusowa.

Maryjność polska nie jest jednak jakąś tanią religijnością. Miłość i cześć do Matki Bożej, oddanie się Jej, uciekanie się do Niej, to cecha Polaków najbardziej Chrystusowa. Naśladujemy Chrystusa w Jego najgłębszym, najserdeczniejszym związku, jaki Go łączył na ziemi: w więzi z Maryją, w stosunku synowskim do Matki.

Jako Naród mamy wiele cech dziecięcych. Temperament, psychika, a nawet wady narodowe Polaków są dziecięce: pogoda, dobroć, dobroduszność, gościnność, radość, dowcip — ale i lekkomyślność, brak odpowiedzialności, brak wytrwałości, zapał słomiany, brak konsekwencji. To są wszystko cechy dziecka. Wady nasze mogłyby być grożne, gdybyśmy nie mieli instynktu dziecięcego — ucieczki do Matki.

Często słyszy się zdanie krytykujące polską pobożność maryjną, że jest płytka, niekonsekwentna, uczuciowa i nastrojowa, że nie przeobraża życia. Wiele jest w tym prawdy, ałe nie należy stąd wyciągać błędnego wniosku, że powinniśmy być mniej maryjni. Kto nie jest maryjny, jest sekciarzem! Nie możemy więc być mniej maryjni, ponieważ chcemy być ludźmi Kościoła Chrystusowego. Przeciwnie, musimy być więcej maryjni, głębiej maryjni, dojrzalej maryjni. Nie wolno umniejszać naszego kultu maryjnego, należy go tylko poprawić, pogłębić i ożywić, to znaczy — uczynić życiem. Jest on najbardziej twórczą potęgą duszy polskiej. Z tą potęgą musimy się liczyć, nie omijać jej, ale dostrzec, pochwycić, dobrze ustawić, pogłębić i wykorzystać dla dobra Kościoła i Narodu.

 

Stefan Kardynał Wyszyński

(Królowo Polski, przyrzekamy, Warszawa 2006, s. 41-53)